piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 3

Niebieska poświata wokół źrenic, mnie przerażała, prześladowała . Widziałam ją wszędzie - u ludzi (zawładniętych przez Dusze), u bliskich, a nawet raz u siebie. Nie domyślałam się, że spotkam ją nawet tutaj. Ludzie przechodzili obok mnie obojętnie, nie przerażała ich obecność Duszy. Wydawało mi się, że są z nią oswojeni. Stałam jak wryta, zdziwiona i przestraszona. Do owej Duszy podszedł jakiś chłopak i ją pocałował. Wyglądał jak Kyle, tylko, że on stał koło mnie. Może miałam  po prostu zwidy? Jamie szedł za nami, popchnął mnie do przodu wyrywając z monotonii.
- Będziesz w pokoju z Lacey i z twoją imienniczką, Lily - Jamie próbował jakoś rozluźnić atmosferę, widział, że byłam spięta. - Są od ciebie starsze, ale są miłe.
- Co,co u was robi pasożyt? Wy się z nim... przyjaźnicie? - wybąkałam z siebie.
Dołączył do nas Jeb. Chyba słyszał moje pytanie, bo powiedział:
- Kyle, Jamie wy idźcie a ja zabiorę Lily na krótki spacer. - wykonali rozkaz, ja właściwie też, bo posłusznie za nim poszłam. Skręcił w jakiś ciemny korytarz, był okropnie kręty. W końcu przystanął, poszłam w jego ślad.
- Śmiało siadaj. - wskazał na podłogę. Niepewnie siadłam i rozejrzałam się, wokół siebie. Byłam w niskiej, ciemnej jaskini. Jedynym światłem tutaj, była latarka, którą wziął ze sobą Jeb. Siadł koło mnie i oznajmił:
- Musimy pogadać. - racja, jest parę spraw do omówienia. - Za pewne się zastanawiasz nad naszym stosunkiem do Wandy?
- Nad kim?
- Nad Wagabundą - Duszą którą widziałaś w Ogrodzie.
- Aaa... - kiwnęłam głową rozumiejąc. - Tak, właśnie nad tym... dumałam.
- Jak by ci to wyjaśnić, może po prostu ci wszystko opowiem... - i zaczął opowiadać jak Wanda do nich dotarła w ciele Melanie (jego bratanicy), okazała być się niesamowicie przyjazna, oddała życie za wcześniej wspomnianą Mel, potem wyjmowali Dusze z innych ciał, zdażyło się, że jedna z osób nie ,,ożyła", aby ją uratować włożyli do jej ciała Wandę. - Ona naprawdę nie jest groźna. - zapewniał Jeb. Już sama nie wiedziałam co o tym myśleć.
- Są jeszcze u was tacy jak W a n d a ? - zapytałam.
- Tylko Sunny. - odparł.
- Ech -westchnęłam. -Niczego nie obiecuje, ale uszanuje waszą decyzje o trzymaniu i c h.
- Się cieszę. - Jeb się wyszczerzył, przestraszyłam się trochę; wyglądał ja Joker! - A teraz powól, że zaprowadzę cię do twojego tymczasowego pokoju. Tak sobie myślę, że zamieszkasz razem z Jamie'm i Amelią w jednym z nowych pokoi. Jeszcze nie są wykończone, ale...
- Amelie? - przerwałam mu.
- Aaa, no tak ! Jeszcze nie wiesz kto to jest! Poznasz ją jutro. - obiecał. 
 Moim tymczasowym pokojem, okazała się niska i rozległa jama którą zamieszkiwały dwie dorosłe kobiety- Lacey i Lily. Nie były zaskoczone, spodziewały się mnie. Spałam na macie, na podłodze obok drzwi. Gdyby ktoś otworzył drzwi, uderzyłby mnie. Przed snem dostałam własny ręcznik, kostkę mydła kaktusowego domowej roboty i ciuchy od Amelie pożyczone na zmianę. Kładąc się, myślałam o tym, aby właśnie ktoś nie postanowił odwiedzać tego pokoju.
 Obudził mnie huk i ból głowy. Wbrew woli wydałam z siebie cichy jęk. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że ktoś uderzył mnie drzwiami. Wstałam z zamiarem okrzyczenia gościa. Kątem oka dostrzegłam, że dziewczyn nie było w pokoju. Gdy całkiem się wyprostowałam, okazało się, że bolesną pobudkę sprawił mi chłopak którego nie znałam - miał oliwkową cerę i był wysoki. Tylko to rzuciło mi się w oczy. 
- O wstałaś! - zaśmiał się. Mnie jakoś to nie śmieszyło.
- Taa...
- Wysłał mnie tu Jeb z misją zaprowadzenia cię do naszej jaskiniowej łazienki. 
 Szczerze, to byłam chętna do kąpieli, jak i do toalety, no i do jadalni ale to szczegół. Moja biała koszulka, która raczej była biała, teraz była fioletowa , od pyłu, który był wszędzie w jaskiniach. Krótkie spodenki, które były beżowe, też były fioletowe, ale mniej niż bluzka. O trampkach nie wspomnę, lecz nimi najbardziej się nie przejmowałam. Nie wiedziałam jak wygląda moja twarz, ale na pewno była w opłakanym stanie jak ciuchy.
 Kiedy dotarliśmy na miejsce, chłopak uznał, że się przedstawi:
- Zapomniałem, Jared, - podał mi ręke.
- Lily. - powiedziałam niechętnie. Chłopak znowu się zaśmiał. 
- Rozgość się. - łazienka to była rozciągnięta jaskinia z rzeką i dwoma odchodzącymi od niego dwoma jamami - jedną, tak jakby ciemną kopułą z wodą połączoną z rzeką (wanna) a w drugiej była toaleta. 
- Mam nadzieję, że się nie zgubisz w drodze powrotnej. - zarechotał i odszedł w ciemny tunel.
- Super, też mam taką nadzieję. - zamamrotałam pod nosem. Wpierw poszłam do toalety. Pozwólcie, że nie opiszę jak było. Powiem tylko, że woda w strumyku była chłodna. Za to w łaźni było tak gorąco i parno, że o mało nie zemdlałam. Umyłam się szczypiącym kaktusowym mydłem i ubrałam się w ciuchy Amelie. Jeszcze jej nie poznałam. Gdy wychodziłam z łaźni zobaczyłam...
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że rozdział jest taki krótki, głupi i nic się nie dzieje, no i długo na niego czekaliście <no albo wgl nie czekaliście xd> U mnie jest trochę ciężko, ze systematycznością, ponieważ prowadzę jeszcze jednego bloga i jestem w pracy nad kolejnym. Dlatego postanawiam, że kolejne rozdziały będą pojawiać się co 25 wejść. Będą bardziej rozbudowane i będą miały więcej akcji :D Na przykład, jak teraz jest 200 to następny rozdział pojawi się od razu po pojawieniu się liczby 225 c; Pamiętajcie, że każdy głupi komentarz motywuje do pracy :)
Przy Waszym większym udziale może będę dodawać trochę częściej, wszystko zależy od Was :)

1 komentarz:

  1. Zaczyna się powolutku rozkręcać :).
    Liczę na jakieś love story z Lily i Jamiem :D.
    Pisz szybko !
    Pozdrawiam Marzena

    OdpowiedzUsuń